Na mecz z GUKS Sukces Lipowa, 5. drużyną śląskiej ligi kadetek czekaliśmy ze zniecierpliwieniem. Może troszkę niepewni, ale na pewno zdeterminowani by wygrać. Pierwsza kwarta bardzo nerwowa. Kosza na 2:0 rzuciłła Becia. Potem kilka niepotrzebnych błędów i strat. Wynik długo się nie zmieniał. Na szczęście Sky zbierała niecelne rzuty gospodyń. W drugiej odsłonie meczu metamorfoza naszej drużyny. Świetnie rozgrywała Becia, Run biegała do kontrataków tak szybko, że w miejscowej hali chcą wprowadzić ograniczenie prędkości. Orzeszkowa w każdej akcji potwierdzała, że waleczności mogą się od nas uczyć. Martynka świetnie zbierała, broniła i stawiała twarde zasłony. Na pewno był to najlepszy mecz naszej kapitan. Nie zawodziły zawodniczki wchodzące z ławki rezerwowych. Olka i Żaka bardzo ładnie rozgrywały, Justka walczyła o każdą piłkę i celnymi podaniami rozpoczynała nasze akcje. Beatka i Marcelka, choć najmłodsze na boisku, nie ustępowały swoim rywalkom. No i..... numer 66 naszej drużyny Kala. 16 zdobytych punktów, więcej niż cała drużyna z Lipowej, kilkanaście zbiórek i bloki, którymi odbierała chęci do gry rywalkom. Oprócz tego twarda obrona, błyskawiczne przemieszczanie się z obrony do ataku. A do tego w całym meczu wyluzowana i z uśmiechem na ustach...
Czy był to najlepszy mecz naszej drużyny, trudno powiedzieć. Z pewnością grany najbardziej zespołowo, bez żadnych podziałów na gimnazjum, na liceum.
Po meczu grę naszej drużyny komplementował trener gospodyń, podkreślając bardzo dobrą grę obronną.
My trenerzy w zwycięstwo wierzyliśmy już przed meczem, choć na pewno nie w takich rozmiarach.
W sporcie wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie, aby go osiągnąć, a nam w Twardorzeczce tego nie brakowało.
GUKS Sukces Lipowa - Start Wisła 14:43 (6:7, 4:16, 2:10, 2:10)
Wisła Start: Karolina Cieślar (16), Magda Szajtauer, Kasia Raszka (4), Beata Grzybowska (4), Bronia Marek (9), Martyna Bytomska (6), Justyna Wacławek, Żaneta Strządała, Ola Suszka (4), Beata Szarzec, Marcelina Strządała